"Guten [Abend], [Breslau], du kannst so hässlich sein! Ale i tak kocham to miasto!" - pomyślał sobie jak tylko wysiadł dziś wieczorem z pociągu na dworcu w Mieście Stu Mostów i Milionów Komarów, parafrazując jedną z piosenek Petera Foxa.
Ma burdel w papierach i kompletną niechęć do pracy z tego wynikającą. Ma w głowie chory bałagan.
Ty dziwny, chory, naiwny! Głupi i szczęśliwy. Upadniesz, zobaczysz! Zawsze upadasz. Potem wznosisz się ponad cały ten brud, którego jesteś częścią. Wmawiaj sobie dalej ten cały optymizm. To wszystko, że dasz radę, że nikt nie jest taki jak ty. Oryginał, wywrotowiec, odszczepieniec. Idealista, któremu w poszukiwaniu najlepszego gatunku perfekcji nic nie idzie tak, jak sobie to wyobraża. Znowu upadniesz, bo tego nie ma! Kiedy wreszcie to zrozumiesz?! Nie ma! To wspaniałe, że podejmujesz walkę. Godne pochwały, że chcesz coś zmieniać, nie chcesz przeminąć we wszechogarniającej przeciętności. Chociaż jesteś przecież taki jak wszyscy, tylko lubisz coś innego, co też inni lubią. Lubisz czarno-białe zdjęcia. Niektórzy też lubią. Czarno-białe filmy też mają swoich sympatyków. Słuchasz muzyki mniej lub bardziej popularnej. Wszyscy tak mogą! Nie zrobisz nic, co byłoby ponad i tylko beznadziejnie się łudzisz. By pracować, za leniwy. Gdybyś tylko mógł robić to, co naprawdę chcesz, robiłbyś niewiele. Niestety prawda wygląda tak, że nie odstajesz od przedstawicieli swojego pokolenia, chociaż często mówisz, że urodziłeś się kilka dekad za późno. Ale przecież chyba tacy są wszyscy ludzie? Każdy ma w sobie trochę z lenistwa, chamstwa i bezguścia... Każdy ma marzenia, jakieś swoje ideały, coś takiego w co wierzy... Może jak trochę popiszesz do siebie i przeczytasz to parę razy, to weźmiesz się w końcu w garść i się ogarniesz?
A w co ty wierzysz? We własną wyimaginowaną wizję abstrakcyjnego bytu, który w niektórych wierzeniach ma nad tym wszystkim władzę i z którego powstało wszystko to, co cię otacza, a nawet ty. W czym to wszystko istnieje, żyje i egzystuje. Czego nawet całością swojego umysłu nie potrafisz ogarnąć. Przeciwwagi tego czegoś też nie wyobrażasz sobie tak do końca. Bo czymże jest nic? Takie totalne nic. Wszystkie twoje myśli skupiają się na tym, jak może nic wyglądać, jak można nic dotknąć, albo jak brzmi nic naprawdę. Czy jesteś częścią jednego wielkiego zbiegu okoliczności? Czy raczej częścią wielkiego planu, który z bliska wydaje się ciągiem najróżniejszych przypadków, a z daleka harmonicznie skonstruowanym wytworem przypominającym przeogromną mozaikę lub rozbudowane ogromnym nakładem sił dzieło muzyki aniołów i tych, którzy już przeszli na drugą stronę, w inny wymiar? A może w inną cześć kosmosu? Ale przecież każdy mieszkający w kosmosie jest kosmitą! [bardzo spodobało mi się to stwierdzenie]. Rozważania na metafizyczno-egzystencjalne tematy mogą się równie dobrze zacząć od problemu przedstawionego w tym democie [tak, jeszcze to przeżywam], ale zostawmy już reinkarnację i kojota w spokoju...
Nawet jeśli to, do czego dążysz jest piękne jak ta piosenka, to... naprawdę warto. Bez względu na to, jak wiele poświęcisz.
Lecz zrób coś poza czekaniem na swoją porcję cudów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz