niedziela, września 19, 2010

Lieblingsmenschen.

Wiem, ostatnio piszę różne dziwne rzeczy, ale... myślę, że czasem to dobrze, że nie opuściła mnie tak do końca moja wrodzona skłonność do traktowania ludzi jak podludzi. Gdyby nie to, dawno skoczyłbym już z mostu. A tak - mam wujotbe i jakoś leci.

Nie, nie jestem zły na "kochane dzieciaczki". Z nimi akurat wszystko w porządku. Po niedzieli mam z nimi jeszcze trzy godzinki i im dłużej się nimi zajmuję, tym bardziej podoba mi się to, co robię. Podoba mi się ta rola. To, że mogę im coś przekazać (nawet jeśli to nie jest dla wszystkich interesujące). Ta świadomość, że potrafię sprawić, że jednak tych parę osób w grupie się zainteresuje ekhm. lekcją.
Ciężko mi sobie wyobrazić siebie jako belfra, który przychodzi tylko odpierdolić, ale myślę, że z czasem może też tak być. Szczerze, to wcześniej sam chciałem te praktyki zrobić tak, żeby tylko odpierdolić, ale wyszło tak, że skończę je parę dni przed terminem i nawet wszystko zrobię jak trzeba. Dziwne, ale czasami mam takie coś, co mnie motywuje do takiej solidnej pracy... Niestety skupiłem się na razie tylko na praktykach. Co będzie z egzaminem? Masakra. Na dodatek jestem chory. Masakra. Muszę wyzdrowieć jakoś do poniedziałku.
Szukam mieszkania we Wrocławiu. Masakra. Nie jest łatwo, tym bardziej na odległość i z ograniczonymi możliwościami finansowymi. A październik coraz bliżej... W miniony czwartek wybrałem się do Miasta Stu Mostów, aby coś ogarnąć. Przez pół dnia udało nam się ogarnąć dwa ogłoszenia, z czego widzieliśmy jedno mieszkanie, które mimo baaardzo przyzwoitej ceny, było po prostu beznadziejne (przede wszystkim ze względu na lokalizację). Cóż... Maaamy jeszcze czaaaaas! Tylko, kułwa, ja mam jeszcze egzamin. Może nie jest aż taki ciężki i tym razem jest tylko jeden, ale jednak egzamin.
Jest pewna rzecz, o której wolałbym nie pisać. Napiszę tylko, że to jednak świetne uczucie, potraktować kogoś jak śmiecia. Tak, ogarnia mnie pycha i unosi duma (sam nie wiem z czego), ale skoro wszyscy tak robią i nie mają z tym większych problemów, to dlaczego ja miałbym mieć? Ludzie to banda skurwieli, a ja chcę być do nich podobny, nawet taki sam jak oni. Dziwne. Czy ja właściwie jestem jakiś inny? Każdy jest na swój sposób inny, a jednak niemal na każdym można się zawieść tak samo. Przede wszystkim wtedy, gdy nie ma czasu na to, żeby o kogokolwiek/cokolwiek dbać. Szczególnie wtedy, gdy nie ma się na to żadnej ochoty. Na mnie też można się zawieść. Wielokrotnie, nie czarujmy się (żeby nie było, że uważam siebie za ideał odszczepieńca).

Już czuję to zmieszanie, kiedy się ze sobą mijamy. Już nieraz to poczułem...

Czasem się, kurwa, boję ludzi.

Przeglądając stare noty, przypomniałem sobie o tej piosence. I o tej też.

1 komentarz:

ejms_bond pisze...

określenie 'kochane dzieciaczki' mnie rozwala :D btw, powodzenia z nimi podczas tych godzin, które Ci zostały.

'Czasem się, kurwa, boję ludzi.'- ja się boję cały czas, a siebie to już w ogóle ; O Bo ludzie są dziwni. Zawsze. Prawie.
Ahaa... I bardzo Ci zazdroszczę, że szukasz mieszkania we Wrocku, to chyba najpiękniejsze miasto w polsce. z duszą, jak to sie mówi.

pozdraaaawiam, em