"W telewizorze plączą się wszystkie języki nienawiści. Skurwiała polityka miesza wszystko do tego stopnia, że już sam nie wiem czy jestem Polakiem, dziurą w drodze, czy inną »zakamuflowaną opcją niemiecką«..."
Bezimienny znów oglądał telewizję plecami w domu rodziców, aż znów w telewizji pojawił się spot partii Jedynej i Właściwej. Kiedy widział go po raz pierwszy na pewnej stronie w internecie (bodajże Tusk Vision Network w wersji dwudziestoczterogodzinnej w internecie), naprawdę szarpnęły jego sercem pewne emocje. Drugi raz usłyszał to w radio, ale w radio podają inną wersję. Równie wzruszającą. Przecież Polska jest taka fajna. Przecież niektórym obcokrajowcom się tutaj podoba i młodzi ludzie z Polski przestają powoli mieć dziwne kompleksy państwa, gdzie tylko "zimno i pada, i zimno, i pada na ten środek Europy (...)". Nawet mimo wypowiedzi ojca Medialnego Imperatora i gaf polityków wszelkich opcji, można być dumnym, że jest się stąd. To przecież tylko godne podziwu, że coś takiego się w ogóle wytrzymuje...
Wielu ludzi myśli, że młodzi ludzie nie interesują się polityką. Nic bardziej mylnego. Młodzi ludzie, a przynajmniej ci, których zna Bezimienny, interesują się polityką i kalkulują oraz świadomie wybierają swoich reprezentantów - Wybrańców z Woli Narodu. Wielu z nich zauważa w końcu, że praca za złotych tysiąc dwieście to nie jest ich szczyt marzeń. W jednej agencji pracy tymczasowej proponowano w końcu Bezimiennemu pracę za pięć polskich nowych złotych za godzinę roboty w markecie budowlanym. Kto dzisiaj zarabia złotych pięć za godzinę? Ochroniarz, który spaceruje przez dwanaście godzin po centrum handlowym na zadupiu, żeby odstraszyć potencjalnych nieuczciwych klientów? Dziwić się potem, że ludzie wyjeżdżają za granicę. Sam też by sobie pojechał, ale... żal. I pewnie jakby pojechał, to mógłby nie wrócić. Albo coś.
Pierdolona polityka. A niby miało być tak dobrze. W końcu on też głosował na Słońce Peru i wspierał Platformę. W każdym razie spot partii prezesa Obrażalskiego bardzo mu się spodobał. Nawet jeśli jest zjechany od Amerykanów, bo jak w Ameryce powiedzą, że coś jest dobre, to to jest dobre i u nas też będzie dobre.
Przynajmniej kibice na mieście się dzisiaj nie tłukli, a nawet wręcz przeciwnie. Bezimienny widział dziś przecież faceta z szalikiem Lechii Gdańsk, który oprowadzał szkockich kibiców po wrocławskim Rynku. Woda w fontannie pluskała, papieros się dopalał, pewna urocza pani nakurwiała ogromne bańki mydlane, które pryskały w powietrzu ku uciesze dzieci wokół niej zgromadzonych. Stoi też jakiś mim pod bramami kamienic południowej pierzei na przeciwko Piwnicy Świdnickiej. Starsi państwo siedzą na jednych ławkach, na innych młode dziewczyny lub pary homo- jak i heteroseksualne. Wymieszanie. Z okien kamienicy północnej pierzei wyglądają jakieś dziewczyny, spoglądając na plac Gołębi. Skądś tam słychać jakieś dzwony, lecz Bezimienny nie miał pojęcia z którego to kościoła. Tak samo jak o tym, jaki kolor kwiatów na placu Solnym kupić. Nie kupił wcale. W końcu wcale się nie znają, więc po co. Dziś zresztą i tak nie ma już romantyków, więc nikt nie będzie obrażony, że nie dostał kwiatów, czy czegoś. I tak nie ma pieniędzy. Ledwo kilka groszy do wyżycia przez następne trzy tygodnie, a tu się dwa festiwale szykują. Znowu będzie cały czas chleb z pasztetem, chleb z konserwą i ewentualnie jakieś tanie piwo. Ale to jest jego życie. Sam tak chciał. Nawet nie ma u kogo się zadłużyć, więc trzeba naprawdę zacisnąć pasa. To się dobrze składa. Schudnie może.
Tak więc aż na głos powiedział bratu i matce, że jemu akurat spot się podoba. Mają być dumni z tego, że są Polakami i nie muszą głosować na Donalda. Jak wygra PiS, przynajmniej opozycja będzie fajniejsza, bo opozycja zawsze jest głośniejsza, szczególnie gdy władzę przejmuje partia, która dużo naobiecuje, nic nie robi i tylko wynajduje tematy zastępcze (nie tylko "kibice"). Tak to niestety jest, że dziś najważniejsze jest nie to, co się robi, tylko jak się wygląda. Wizerunek niemal decyduje o wyborze. Tak więc Bezimienny jeszcze pewnie długo poczeka na swoj ideał, bo jego imidż nie jest najseksowniejszy, niestety.
Trzeba czasem popisać o pierdołach. Zupełnie innych niż rozterki sercowe i Weltschmerz nastolatka.
W przeddzień Bitwy pod Grunwaldem...
1 komentarz:
Witaj!
All good wisges from an Italian who arrived here just surfing.
Badz zdrow!
Prześlij komentarz