czwartek, czerwca 03, 2010

die Schmetterlinge.

Obserwacje natury.
Kiedyś, jako dziecko, chodziłem po ogrodzie. Jeszcze dziś pamiętam różnokolorowe skrzydełka motyli. Było ich wtedy naprawdę dużo. Co się z nimi stało? Kwiaty są inne? Zatrute powietrze?
Dziś dalej obserwuję naturę i nie widzę ich aż tyle. Jest za to więcej os, komarów i much, które tylko działają mi na nerwy. Kiedy spotykam jakiegoś motyla, moje oczy się cieszą na jego widok. Niestety nie na długo, bo to są przecież wolne istoty, które lecą tam, gdzie chcą. Jako dzieciak łapałem i więziłem te biedne stworzonka na krótsze, dłuższe chwile. Nie przypominam sobie jednak, czy któregoś uśmierciłem. Wtedy to był tylko motylek. Dzisiaj mi ich brakuje. Parę razy usiadł na mnie jeden, drugi, kiedyś trzeci... Tej wiosny widziałem tylko jednego. A może dwa. A może to była ćma? Czy dzisiaj kwiaty nie są godne tych motyli? Bo to już chyba nie chodzi o to, gdzie są kwiaty z tamtych lat? - jak miałaby śpiewać babcia Marlena według polskiego przekładu... Kwiaty nie zmieniły się wiele. To motyli jest mniej, a więcej tych bardziej dokuczliwych owadów.

Gdybym nie patrzył... Ale lubię patrzeć! Mam czas, żeby patrzeć. Jak poradziłbym sobie bez kilku chwil w otaczającej mnie zieleni poza miejskim smrodem? Lubię miasto, ale nie ograniczam się tylko do betonu. Ewentualnie cegieł, asfaltu, bruku... Obserwuję, bo potrzebuję tego i nikt nie może mi powiedzieć, żebym przestał, bo to marnowanie czasu.
A motyle lubię i jest mi ich brak...
Może uciekły do innej krainy? Tam gdzie rosną kwiaty najpiękniejsze?
Może to dlatego chciałbym też uciec do tej innej krainy?
Myślę też o tym, czy może... one mnie unikają. Wiedzą już jak wielu z nich skrzywdziłem i gdy tylko z daleka mnie zobaczą, to nawet nie podlatują.
Co mam zrobić, żeby je przeprosić?
Urojenia.

Brak komentarzy: