poniedziałek, stycznia 03, 2011

O wolności.

Witam w nowym roku!

Nie będzie to żaden wpis z jakimiś wymyślnymi, a może całkiem zwyczajnymi życzeniami, które i tak się nie spełnią.

Ostatnio obserwując pewną akcję dziewczyn, które szczerze podziwiam za zapał, trud i ambicje, mimo okropnego mrozu, myślałem sobie o tym, dlaczego ludzie boją się wolności. A boją się...
Po ostatnich wydarzeniach na Białorusi dużo myślę o wolności. Należy się ona każdemu z nas bez względu na to skąd pochodzimy, jak myślimy i w co wierzymy. Patrząc na uświadomionych Białorusinów, którzy są uwięzieni we własnym kraju, którzy mają inną wizję od tego... byłego dyrektora sowchozu, wiem jak bardzo oni do tej wolności dążą i ile są w stanie dla tej wolności poświęcić. A u nas, w Polszy, kiedy ludzie słyszą o Łukaszence, mają jakieś przerażenie w oczach. Naprawdę mało kto w naszym wolnym, suwerennym kraju potrafi poświęcić krótką chwilę ze swojej wolności i choćby podpisać się pod jednym listem dla uwięzionych opozycjonistów, aby ich wesprzeć. Zrobić choćby jedną małą rzecz, która pokrzepi serca tym ludziom, którzy stracili tak wiele dla tak wspaniałych ideałów. Zrobić cokolwiek, aby ci ludzie czuli, że są popierani, wspierani, wspomagani.
Niektórzy porównują białoruskie wydarzenia nawet do tego, co w naszej Polsce działo się w latach osiemdziesiątych i do tego, jak bardzo Zachód nam pomógł. Inni mówią, że to inne czasy i że to i tak nic nie da, nie ma sensu. Dla mnie każda walka o wolność ma sens. Wolność powinna stać dla każdego na pierwszym miejscu.

W rozmowach z niemieckimi znajomymi zauważyłem jednak, że dla nich to pojęcie ma o wiele większą wartość niż dla wiecznie zbuntowanych braci Polaków. Dziwne, bo Niemcy przecież kojarzą nam się z surową dyscypliną, ale to tylko stereotyp. Dla Niemców wolność stoi w dewizie narodowej (co nawet można wyczytać w wikipedii) i jest dla nich czymś naprawdę ważnym, Francuzi walczyli o wolność w Wielkiej Rewolucji, nawet późniejsi ludzie sowieccy walczyli w Rewolucji, myśląc o wolności (może niekoniecznie wszyscy) i pokolenie moich rodziców również o wolność walczyło w niezapomnianych latach osiemdziesiątych, chociaż większość z nich zupełnie nie wierzyła w powodzenie, bo przecież Związek Sowiecki miał nigdy nie przestać istnieć.
Dlaczego teraz tacy zwyczajni ludzie nie pomagają Białorusinom?
Oczywiście - ludzie przychodzą na koncerty, festiwale Solidarnych z Białorusią, Basowiszcza, bo muzyczka, bo można się napić, narobić syfu i w ogóle, a może nie dość wielu ludzi ma pojęcie o idei tych wydarzeń na przykład w Polsce. OK, wiemy, że jest tam jakaś Białoruś, że mają tego ostatniego dyktatora Europy, że to nasz sąsiad, który w zasadzie mało różni się od "Ruskich", ale to tylko ogólniki i stereotypy. Ja nie piszę, że Polska Białorusi nie pomaga, bo pomaga bardzo i pewnie ma w tym też swój interes, mi chodzi natomiast o to, że my, prości ludzie, możemy innym prostym ludziom zwyczajnie pomóc, solidaryzując się z nimi i to nie tylko na opisach na facebooku, czy przyłączeniem się do kolejnej grupy, wydarzenia, czy czegokolwiek innego. Zróbmy coś, wyraźmy w miarę wszystkich możliwości nasze poparcie.

Oni, na Białorusi, mają o tyle gorzej, że u nich inteligencja jest wybijana i zagłuszana przez postsowietów do tej pory i to niemal zupełnie jawnie, o czym świadczą niektóre wydarzenia z Placu po ostatnich wyborach, które - oczywiście, bo jakżeby inaczej - wygrał Baćka, Ojciec Narodu - narodu, który sam siebie nie potrafi dobrze zdefiniować, ludzi, którzy często nie umieją się posłużyć białoruską mową, bo w szkole uczą się jej jako przedmiotu fakultatywnego, czasem nawet po rosyjsku. Czy jest to dla nas, Polaków, do pojęcia, uczyć się w szkole, w Polsce, po rosyjsku? My tej wolności naprawdę mamy bardzo dużo, a tak niewiele z niej korzystamy, bo najlepiej stać z boku i obserwować, co wydarzy się potem. Boimy się również, że możemy stracić naszą wolność przez jakieś jedno działanie, choć nawet nie pomyślimy o tym, czy naprawdę stracimy. A narzekać to już w ogóle każdy potrafi...

Myślę, że tak myślą ci ludzie, którzy na pytanie "Czy podpisze się Pan pod listem dla uwięzionych opozycjonistów na Białorusi?", robią zdziwioną minę, próbując jakoś od tego się uchylić, odejść. Z innej strony mogą myśleć "A co tam Białoruś, skoro u nas nieposprzątane..." Mogą tak myśleć, i faktycznie u nas też jest niezły kawał syfu, ale taka jest demokracja, w której nie może zabraknąć wolności, do której MAMY PRAWO. Nikt nie powinien się godzić na jakąkolwiek formę autorytaryzmu, totalitaryzmu, czy innego gówna. Kto wie, czy w Nawii marszałek Piłsudski nie podał sobie ręki z Banderą? No, może trochę przesadziłem, ale te postaci z naszej historii (w tym wypadku oczywiście polskiej i ukraińskiej) mają różne zasługi i dzielą całe narody, choć być może myśleli, że działają w dobrej wierze.

Ważne, by korzystać ze swojej wolności tak, aby nie ograniczać wolności innych, ale co wtedy, gdy możemy komuś pomóc tę wolność uzyskać? Myślę, że odpowiedź jest jasna, tylko ludzie są mało odważni, albo za mało wiedzą. Niektórym jednak łatwiej żyć w rzeczywistości, w której decyzje podejmuje ktoś inny, kiedy ktoś inny nad wszystkim panuje i mówi skąd i dokąd. Stąd też tak wielu popleczników Baćki.
Oni faktycznie też boją się biedy i nowych układów, to zrozumiałe, ale czy u nas się nikt nie bał? OK, inne czasy, kryzys... Jest jasne, że gospodarka mogłaby runąć, ale coś też trzeba budować. A z pewnością lepiej budować świadome obywatelskie społeczeństwo niż wzmacniać reżim oparty na stercie kłamstw. To są oni, a my jesteśmy tu, w wolnym kraju, gdzie nikt nas nie wsadzi za kraty tylko dlatego, że wspieramy inną ideę, inną wizję, jakkolwiek mglista się ona wydaje. Nikt nas nie pozbawi wolności za naszą solidarność z ludźmi mającymi słuszne dążenia. Tak dalej nie może być!
Nie bójmy się wolności i ceńmy ją ponad wszystko!

Brak komentarzy: