Są czasem takie chwile, kiedy po prostu cieszy mnie zwyczajnie to, że jestem sam i nic nie muszę przeżywać tak intensywanie jak niektórzy...
Wtedy wiruję sobie między ziemią i niebem, gdzieś nad miastem, w powietrzu i nie muszę się martwić o to, czy ktoś aby przypadkiem się o mnie za bardzo nie martwi. Żywi ludzie przecież się żywią. Niektórzy, chociaż ciągle są żywi, dla mnie już umarli i fruwają sobie wiele wyżej nade mną. Niektórzy zupełnie się nie liczą, o niektórych jednak czasami sobie przypominam...
Śni mi się, że robię wielkie przyjęcie dla wszystkich ludzi, których znam, po to by się z nimi pożegnać, bo później w moim śnie podcinam sobie żyły i skaczę z mostu. Przespałem dzisiaj połowę dnia, bo myślałem, że nie żyję. Na uczelni coraz więcej prac, projektów. Coraz mniej czasu. W pracy czuję się jak robot.
Dzień dobry, nazywam się Xxxxxx Xxxxxxxxxxx i dzwonię w imieniu operatora sieci XXX. Czy mam przyjemność z Panem Andrzejem?
Nie jest źle, jest bardzo w porządku, ale to też nie jest dla mnie.
Panie Andrzeju! Kontaktuję się z Panem, ponieważ korzysta Pan z naszego mobilnego internetu i w związku z tym przygotowałem dla Pana specjalne opcje na telefon komórkowy, tak więc zajmę tylko chwilę, dobrze?
Ciekawe, ile dostanę wypłaty, bo nie idą mi te umowy. Maksymalnie jedna dziennie. OK, nie tylko ja mam taki wynik, ale dzisiaj myślałem, że jako jedyny wyjdę z "jajem", ale na szczęście podpisałem jedno przeniesienie numeru, bo klient zdecydowany i umówiony był.
Na początku pragnę poinformować, że w trosce o jakość świadczonych przez nas usług, nasza rozmowa będzie nagrywana.
Ile się nie zrobi dla bezpieczeństwa... Już wszystko mi się miesza. Dzwonię w najmniej odpowiednich momentach i wiem jak to jest, gdy w moim życiu pojawiają się pewni ludzie również w tych momentach najmniej odpowiednich. Nawet tych zupełnie nieoczekiwanych. Niektóre dziewczęta wydają mi się tak fajne i piękne, dopóki z nimi dłużej nie porozmawiam i nie okaże się, że nie są już takie atrakcyjne. Niektóre są nawet zwykłymi, tępymi, nic nie wartymi blacharami. Samo życie...
Nie lubię rozmawiać o pracy. OK, rzucę dwa zdania, albo czasem i dwa słowa (kurwa mać!) po wejściu do mieszkania, ale co to za praca, że ciągle siedzę na tyłku i wykonuję dziesiątki takich samych telefonów... O, sorry, są pewni wyjątkowi klienci, z którymi fajnie się gada, są fajtłapi, którzy dali sobie wcisnąć coś, czego nie umieją obsłużyć i inni ludzie, których nie sposób zupełnie ogarnąć. Wtedy i tak przychodzi się do domu i rzecze od progu: O, kurwa! Szkoda, że muszę być robotem... Chociaż... Nie muszę, ale przyda się parę groszy i jak na razie mogę robić z siebie robota, bo chcę ten cajón! Mój ostatni obiekt pożądania. Szkoda jeszcze tylko, że dzisiejszy handel musi być wciskaniem. Nie ma dzisiaj czegoś takiego jak kultura handlowania. Są tylko techniki marketingowe oparte na badaniach psychologicznych, albo wykorzystuje się naiwniaków.
Jak ktoś chce coś kupić, sam musi być specjalistą we wszystkim, bo inaczej kupi badziew.
Tak, lubię pocierpieć sobie czasem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz