To uczucie, gdy stojąc w kolejce po lody w pewnym podobno modnym ostatnio miejscu przy placu Bema we Wrocławiu, słyszysz rozmowę dwóch młodych dziewczyn - na oko dwudziestokilkuletnich - które mówią: "A na co mi ten patriotyzm?".
W piastowskim grodzie, w Polsce, mówią po polsku, że ta ojczyzna to im w zasadzie nic nie daje i im jest wszystko jedno. Przykrość. Taka dziewczyna mówi o sobie, że jest Polką, a tak naprawdę jest pozbawionym tożsamości tubylcem, który posługuje się językiem polskim zupełnie przypadkowo, bo tylko przypadek sprawił, że urodził się w tych czasach i w tym właśnie miejscu.
A z drugiej strony sam zastanawiasz się nad emigracją, bo niewiele dobrego czeka tu na ciebie i twoje dzieci. Bo tam przez tych kilka lat zarobisz na mieszkanie, a tu musisz się zadłużyć na co najmniej pół życia. O ile wrócisz. Bo poza rodziną, bliskimi i znajomymi, co tu na Ciebie czeka? Godna praca? Ja na pracę nie narzekam, ale mogłoby być lepiej. Szczęśliwe lata na emeryturze? Zapomnij, młody człowieku, o polskiej emeryturze!
Wybaczcie, ale minister Sienkiewicz miał rację, mówiąc, że to państwo istnieje tylko teoretycznie, o czym przekonujemy się ostatnio niemal na każdym kroku...
Ale lody znakomite i warto stać w tej kolejce, nawet mimo tubylców i ich głośno wypowiadanych życiowych filozofii ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz